poniedziałek, 26 stycznia 2009

Hamburg - miasto portowe


Widok na Landungsbruecken i stację metra

Od prawie miesiąca mieszkamy w portowym mieście. Jesteśmy razem. Mamy mieszkanie.
Miasto jest duże, ładne. Jeszcze 25 lat temu widać by było różnice między Hamburgiem a polskim wielkim miastem, ale teraz nie zauważam większej różnicy. Pogoda, mimo jesieni, piękna.
Dzieci zadowolone. Laureńka powiedziała ostatnio: "Kocham Hamburg". Nasza córeczka pójdzie niedługo do przedszkola. Nasz synek czuje się wszędzie tak samo: żyje pełnią życia. Brak bariery językowej sprawia, że i ja , mimo obaw, nie czuję się tutaj bardzo obco. Ludzie tutaj są mili.
Chodzimy do polskiego kościoła (choć wcześniej w planie był kościół niemiecki w pobliżu naszego domu). W niedziele jest kilka mszy i na każdej jest bardzo wielu ludzi. To jest bardzo budujące, że ludzie nie zapominają o Bogu. W wigilię podwyższenia Krzyża Świętego byliśmy na flohmarkcie. Tam pewni ludzie (myślę, że z Turcji) sprzedawali różne drobiazgi, które w nieładzie leżały na ziemi. Zauważyliśmy krzyż, leżący blisko przejścia. Kupiliśmy go i powiesiliśmy w naszym nowym domu.

Zakupy robimy w tych samych sklepach, jakie odwiedzaliśmy w Polsce. Ceny są takie same. Naprawdę. Podziwiam ludzi w Polsce. Przy niższych zarobkach radzą sobie z takimi samymi cenami jak tutaj.

Mieszkanie mamy umeblowane, ale bez kwiatów. Z tego powodu odwiedziłam ostatnio Praktikera i kupiłam trochę kolorowych roślin.

W naszych sercach jest pokój. Boże pomóż nam mieć pokój w sercu i dziękować w każdych okolicznościach. Pozdrawiamy wszystkich w Polsce i dziękujemy wszystkim, którzy nam kiedykolwiek, w czymkolwiek pomogli.
29.09.08

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz